pole herbaty

pole herbaty

środa, 24 grudnia 2014

TOPtemat, czyli pieniądze w podróży

Jak można wyjechać na rok i nie pracować? Skąd w ogóle wziąć kasę na takie radosne podróżowanie? Takie pytania pojawiają się coraz częściej, czas zatem rzucić nieco światła na ekonomiczną stronę naszego wyjazdu. 

Słyszeliśmy parę razy w życiu opowieści podróżników, którym udaje się przemierzać świat dosłownie za grosze. Piechotą, autostopem, pod namiotem, pod chmurką... Na pewno się da przeżyć w ten sposób w Azji ładnych parę miesięcy, przy odpowiedniej ilości szczęścia i determinacji.  
My jednak nie chcieliśmy liczyć na łaskę i niełaskę napotkanych ludzi i prosić ich, aby nam ugotowali obiad :-) W naszym przypadku więc cudów nie ma, zapas gotówki przed wyprawą był konieczny. 





Nie ma też tajemnicy, skąd tą gotówkę wytrzasnąć. Nie wygraliśmy w totka, nie było żadnego niespodziewanego spadku.

Zarobiliśmy :) Przez około dwa lata oboje cały czas byliśmy zatrudnieni na pełen etat. Nie śpieszyło się nam z kupowaniem mieszkania, jak większość ludzi w naszym wieku robi, więc nie uwiązaliśmy się w miejscu żadnym kredytem. 

Przy wydawaniu pieniędzy dość istotne są priorytety. W moim przypadku do priorytetów nigdy nie należała kolejna torebka (mam ich 3, wystarcza w zupełności), buty za 500 zł czy koraliki o zbliżonej wartości. Priorytetem zawsze były podróże albo coś z nimi powiązanego, dlatego większa kasa szła nam albo na wyjazdy na snowboard albo, kiedy już wiedzieliśmy o tym, że ruszamy na długo - na kupkę :)

Więc odpowiedź na pytanie, skąd wziąć pieniądze na takie podróżowanie, jest taka sama jak odpowiedź na pytanie, skąd wziąć pieniądze na samochód, kafelki czy Playstation 4. 


Trzeba jednak przyznać, że dopisało nam szczęście, bo przez rok rezydowaliśmy w mieszkaniu Michała babci, co znacznie obniżyło koszty życia (brak opłat za wynajem). 

Co ważne, podróżujemy we dwójkę, co kosztuje mniej niż zwiedzanie w pojedynkę:
  • zawsze dzielimy na pół koszty transportu (riksze, taksówki, benzyna)
  • cena za pokój dwuosobowy podzielona na pół jest zawsze niższa niż cena za pokój dla singla
  • codzienne wydatki pokrywane są z dwóch osobnych portfeli (mojego i Michała), przez co też kasa nie ubywa tak szybko. 

Kulturalnie w Kochi, południowe Indie



Przystań na Lomboku, Indonezja

Pierwszy krok za nami, fundusze na podróż zgromadzone. I co teraz z nimi robić?


Nasz styl podróżowania określiłabym jako "backpackerską klasę średnią". Dotychczas większość czasu spędziliśmy w Azji (o wydatkach w Australii napiszemy osobno) i tutaj życie na takim średnim poziomie jest tańsze niż w Polsce. Gdybyśmy w kraju chcieli stołować się w knajpkach dwa lub trzy razy dziennie, płacili za pokoje w hostelach, taksówki i pociągi, kupowali pamiątki i bilety do atrakcji turystycznych, myślę, że pieniądze skończyłyby nam się po dwóch miesiącach.  

Frytki ze słodkim chilli. Jedno z pierwszych dań zamówionych po indonezyjsku - kompletnie nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać :)

I tutaj znajduje się kolejna odpowiedź na pytanie, jak sobie w podróżowaniu poradzić finansowo. W Azji po prostu jest taniej niż u nas. (Trzeba jednak zaznaczyć, że klasa średnia w Azji (określająca bardzo pobieżnie hostele, pociągi i stoiska z jedzeniem) wygląda inaczej, niż w Europie Zachodniej.)

Prom z Lomboku na Flores. Tobołek na ławce zawinięty w śpiwór, to ja :) Takie hardcory na szczęście były rzadko. 


Jeśli jednak chcielibyśmy zatrzymywać się wyłącznie w pięciogwiazdkowych resortach i podróżować pierwszą klasą, to nie wiem, czy i na dwa miesiące by nam starczyło.

Wyszliśmy więc z założenia, żeby nie "dziadować" i po prostu dobrze się bawić, ale też do szczęścia nie był nam potrzebny osobisty kelner i codzienne zmiany ręczników.

Plaża z czarnym, wulkanicznym piaskiem na Bali


Przed wyjazdem podliczyliśmy budżet, oszacowaliśmy dzienne wydatki w każdym kraju, który planowaliśmy odwiedzić, zaplanowaliśmy ile mniej więcej możemy wydać na bilety lotnicze, dodaliśmy do wszystkiego 10% zapasu i wyszło nam, że powinniśmy na luzie przeżyć w Azji i Australii pół roku. 
Szczęśliwie założenia okazały się błędne i mimo, że ja np. nie oszczędzałam na tajskich masażach, spędziliśmy w Azji prawie 9 miesięcy, dotarliśmy do Australii i nadal nie głodujemy. 

Zachód słońca na Ko Bulon, Tajlandia


Z naszymi zasobami pieniężnymi radzimy sobie też, inwestując w akcje. Nie są to wielkie kwoty, ale kiedy gotówka po prostu sobie leży na koncie, lepiej ją jakoś spożytkować. Udaje nam się tak trafić, że wpada od czasu do czasu jakaś dodatkowa sumka. 
Przed wyjazdem założyliśmy konta w Alior Sync, który oferował konta bez żadnych opłat i wypłaty ze WSZYSTKICH bankomatów na świecie bez prowizji. Później jednak okazało się, że bank przelicza nam waluty po bardzo niekorzystnym kursie. Założyliśmy więc kolejne konto walutowe w dolarach i dolary kupujemy w kantorze internetowym, gdzie kurs jest znacznie korzystniejszy. Przy czasie, jaki spędzamy za granicą, to się opłaca bardziej, niż wypłaty z bankomatu bez prowizji z konta złotówkowego.


Ważnym jest, aby założyć konto walutowe w walucie rozliczeniowej danego banku. Np. w BZWBK jest to Euro, a w Aliorze - $. Dzięki temu oszczędzamy na różnicach kursowych, ponieważ bank przewalutowuje nam każdą transakcje tylko raz, a  nie dwa. Np. wypłacamy rupie indonezyjskie z konta złotówkowego. Bank zamienia złotówki na walutę rozliczeniową (USD lub EUR) po zbójeckim kursie. Następnie przelicza EUR lub $ na rupie indonezyjskie po kursie narzuconym przez operatora karty płatniczej (VISA lub MasterCard), który nie jest już tak tragiczny. Posiadanie konta walutowego eliminuje pierwszy krok tej operacji. 

Jesteśmy w ten sposób w stanie zaoszczędzić nawet do 15% ! (z reguły jest to 7-10% różnicy). 


Jeśli jest jeszcze coś, co moglibyśmy dodać do tego tematu, piszcie w komentarzach. 

1 komentarz:

  1. Know how na wagę udanej i długiej wyprawy. Myślę, że dochodzi do tego Wasza znakomita umiejętność wykorzystywania internetu. Pokolenie 4G !!
    Na pewno nie unikniecie pytania z jaką pulą wystartowaliście ... ?
    Dzięki. Udanej Australii i szczęśliwego powrotu.

    Ściskam. MK

    OdpowiedzUsuń